Musiałam, no po prostu musiałam, coś w końcu zdekupażować.
Nareszcie będę miała więcej wolnego czasu aby odrobinę podziałać na tym polu....i przy okazji nadrobić zaległości jeśli chodzi o wizyty na innych blogach. Mam też parę nowych pomysłów jak i rzeczy wcześniej nie zrealizowanych...więc zabieram się do roboty.
Przed dłuższy czas zajęta byłam inną, równie ciekawą sprawą, a mianowicie dyplomem. O nim napiszę w następnym poście...
A teraz pokazuję co się ostatnio wykluło.
Pudełko z hortensją i gniazdkiem(takim najprawdziwszym, uwitym przez najprawdziwszego ptaszora:) w tle
Już zapomniałam jak to lubię. Najbardziej przecieranie i
postarzanie...można przy tym porządnie się odstresować. A przy okazji
poćwiczyć cierpliwość, której zazwyczaj mi brak.
Powstała też i herbaciarka...
Był też i listownik...
Nie wiem jak Wy ale mi strasznie brakuje kolorów o tej porze...zwłaszcza za oknem
Gdzie ta Polska Złota Jesień??
Rozpoczynam więc...koloroterapię:)
Tyle by tego było.
***
Pozdrawiam wszystkich tutaj zaglądających...
Chociaż wątpię aby ktoś z Was jeszcze tutaj zaglądał :)
***
Miłego wieczoru Wam życzę.