poniedziałek, 25 lipca 2011

Historia pewnej Tacuchy...

Ano...Była sobie pewna Tacucha. Brzydka była jak noc...pomalowana na nie wiadomo jaki kolor...taki brudny i wogóle. Mieszanina dosłownie wszystkiego .
Miała ona i kraka 2-składnikowego ( albo mi się wydaje, albo po raz pierwszy pokazuję poje poczynania z nim - ale to już inna bajka) taki prostokąt seledynowy na ciemnym tle...

Pewnego dnia....a było to parę miesięcy temu...no może miesiąc...(a ma już roczek murowany) dostała w prezencie przecierki...można by rzec "łososiowe" i od razu jej się polepszyło. Aha, no i jeszcze miała wcześniej na swych nóżkach szabloniki, one też zostały potraktowane przecierką.  Wypiękniała w oczach...
Chciało by się rzec: " Tacucha jak ta lala. (No ale to tylko moje odczucia:D)
Zerknijcie sami....



2 komentarze:

  1. Przesliczna :) ach jakie niesamowite rzeczy potrafisz zrobic :) podziwiam skrycie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Same cudeńka :)
    Pozdrawiam Autorkę

    OdpowiedzUsuń