Przed chwilą skończyłam te oto wieszadło. A namęczyłam się z zamontowaniem tych haczyków, że łolaboga. W jednym zepsułam wkręta..a dwa już były jakieś takieś nie wkrętowate. Po prostu takie były i już...moja wina, że nie dopatrzyłam:DWięc złapałam za młotek, obcęgi, wkrętarkę, śrubokręt...to wszystko naraz i naprzemiennie tym działała:D Aż w kóńcu zamontowałam.
Aha, no i prawie zapomniałam dodać, że wykorzystałam tutaj serwetkę od Agak. Ta decha tylko na te ptaszki czekała...aż się doczekała:D
----------------------------------------------------------
Wrzosiki nazrywane 2 dni temu na leśnej eskapadzie z córą(...o dziwo ani mnie, ani Duśki komar ani jeden nie ugryzł:D ?I całe szczęście:D) i wykorzystane na dekoracje do sesji. Ale...wygląda na to, że będzie trzeba się wybrać na jeszcze jeden spacerek...jakieś wianki by się przydały.
fakt faktem ptaszki wygladaja cudnie!
OdpowiedzUsuńchyba warto było na nie czekac :)
śliczności!
pozdrawiam
Ach jakie cudo wieszadełko.Urocze.Bardzo mi się podoba.Ptaszek śliczny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuje za odwiedziny na blogu.Miło mi.Pozdrawiam!
Wieszadełko stylowe i z pewnością warte było namęczenia się :))))
OdpowiedzUsuńAda