wtorek, 23 sierpnia 2011

Ćwirku, ćwirku na badylku...

Przed chwilą skończyłam te oto wieszadło.  A namęczyłam się z  zamontowaniem tych haczyków, że łolaboga. W jednym zepsułam wkręta..a dwa już były jakieś takieś nie wkrętowate. Po prostu takie były i już...moja wina, że nie dopatrzyłam:DWięc złapałam za młotek, obcęgi, wkrętarkę, śrubokręt...to wszystko naraz i naprzemiennie tym działała:D Aż w kóńcu zamontowałam.
 

 
Aha, no i prawie zapomniałam dodać, że wykorzystałam tutaj serwetkę od Agak. Ta decha tylko na te ptaszki czekała...aż się doczekała:D
----------------------------------------------------------
Wrzosiki nazrywane 2 dni temu na leśnej eskapadzie z córą(...o dziwo ani mnie, ani Duśki komar ani jeden nie ugryzł:D ?I całe szczęście:D) i wykorzystane na dekoracje do sesji. Ale...wygląda na to, że będzie trzeba się wybrać na jeszcze jeden spacerek...jakieś wianki by się przydały.

Pozdrawiam wszystkich wyjątkowo słonecznie!! i witam nowych obserwatorów: D

3 komentarze:

  1. fakt faktem ptaszki wygladaja cudnie!
    chyba warto było na nie czekac :)
    śliczności!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach jakie cudo wieszadełko.Urocze.Bardzo mi się podoba.Ptaszek śliczny!
    Pozdrawiam i dziękuje za odwiedziny na blogu.Miło mi.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wieszadełko stylowe i z pewnością warte było namęczenia się :))))

    Ada

    OdpowiedzUsuń