Lawenda zagościła u mnie w domu na całego...jakiś czas temu zasiałam lawendę dosłownie wszędzie...wyszperałam wszystkie koszyczki i je w tymże celu wykorzystałam...oj, będzie się działo...tak prawdę powiedziawszy to ogrodowe sprawy zbytnio mnie nie pociągały, ale tak jak już powiedziałam, zachorowałam na lawendę...więc, codziennie sprawdzam czy coś wyrosło i tak sobie myślę, że nic z tego nie będzie..bo lawendy jak nie ma, tak nie ma:D
W telegraficznym bardzo szybkim skrócie powiem tak: lawenda tu i tam, przecierki tam i siam, paski i dużo matowego lakieru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz